Orlando Magic wracają do Amway Center z nadzieją na odwrócenie losów serii przeciwko Boston Celtics, którzy prowadzą 2-0. Po sezonie pełnym wyzwań, drużyna z Florydy znalazła się w play-offach, ale ich dotychczasowe występy nie były idealne. W drugim meczu pokazali charakter, mimo braku kluczowych graczy, jednak fatalna skuteczność rzutów za trzy punkty może okazać się decydująca. Z kolei Celtics udowodnili swoją siłę nawet bez Jaysona Tatuma, a ich głęboki skład pozwala im dominować na boisku. Czy Orlando znajdzie sposób na przełamanie i przedłużenie serii?
Orlando Magic – Boston Celtics
Do meczu pozostało…
Kluczowe statystyki i fakty przed meczem:
Orlando Magic wracają do Amway Center z bagażem dwóch porażek i świadomością, że margines błędu właśnie się skończył. Po sezonie pełnym turbulencji – kontuzji, zmian rytmu gry i poszukiwania tożsamości – drużyna Jamahla Mosleya znalazła się tam, gdzie niewielu ją widziało: w fazie play-off NBA. Zajęcie siódmego miejsca na Wschodzie oraz pewne zwycięstwo nad Atlanta Hawks dały im przepustkę do rywalizacji z jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa – Boston Celtics.
W pierwszym starciu zostali całkowicie przytłoczeni przez intensywność rywala. W drugim pokazali jednak charakter i determinację, mimo braku Jalena Suggsa oraz Moritza Wagnera. Przez większą część spotkania utrzymywali kontakt punktowy z osłabionym Bostonem grającym bez Jaysona Tatuma. Kluczowym problemem okazała się jednak skuteczność zza łuku – tylko 24% celnych trójek to wynik nieakceptowalny na tym poziomie rozgrywek.
Na tle ofensywnych trudności wyróżniała się dwójka liderów: Paolo Banchero był bliski triple-double (32 punkty, dziewięć zbiórek i siedem asyst), a Franz Wagner dorzucił solidne 25 oczek. Problem polega jednak na tym, że poza nimi trudno doszukać się realnego wsparcia ofensywnego ze strony pozostałych zawodników rotacji.
Boston Celtics grają swoje – nawet bez Tatuma
Boston Celtics przystąpili do tej serii jako zdecydowani faworyci — status ten potwierdzili już dwukrotnie na własnym parkiecie TD Garden. Choć zakończyli sezon zasadniczy tuż za Cleveland Cavaliers pod względem bilansu wyjazdowego przeciwko czołówce konferencji, ich forma była stabilna przez cały rok — zarówno pod względem fizycznym jak i mentalnym.
Brak Jaysona Tatuma, który opuścił drugi mecz serii z powodu drobnego urazu kostki, mógłby być dla większości zespołów ciosem nie do odrobienia — ale nie dla tej wersji Celtów prowadzonej przez Joe Mazzullę. Odpowiedzialność przejął Jaylen Brown, notując imponujące double-double (26 punktów i aż 10 zbiórek). Świetnie zaprezentował się również Kristaps Porzingis, który dominował pod koszem (20 punktów oraz kolejne dziesięć desek), a doświadczenie wniósł niezawodny Al Horford (również dziesięć zbiórek).
To właśnie głębokość składu jest największym atutem ekipy ze stanu Massachusetts — nawet przy absencji swojej największej gwiazdy są zdolni narzucać warunki gry każdej drużynie po obu stronach parkietu.
Ocena szans: czy Orlando ma jeszcze argumenty?
Powrót do własnej hali może stanowić impuls emocjonalny dla młodego zespołu Magic — atmosfera Amway Center bywa gorąca zwłaszcza podczas play-offowych wieczorów we Florydzie. Jednak przewaga doświadczenia po stronie gości jest trudna do przecenienia.
Jeśli gospodarze chcą wrócić realnie do walki o awans lub chociaż przedłużyć serię o jedno spotkanie więcej — muszą przede wszystkim poprawić skuteczność rzutową zza łuku oraz ograniczyć liczbę strat wymuszanych przez agresywną obronę przeciwnika. Styl oparty na fizyczności może sprawdzić się u siebie tylko wtedy, gdy będzie wsparty maksymalną koncentracją taktyczną przez pełne cztery kwarty intensywnej defensywy.
Moje typy bukmacherskie: defensywna batalia zamiast fajerwerków
Biorąc pod uwagę styl obu ekip oraz dotychczasowy przebieg rywalizacji można spodziewać się kolejnego spotkania rozgrywanego w niskim tempie i przy dużej liczbie kontaktowej obrony po obu stronach parkietu.
Typuję zdecydowanie poniżej 200,5 punktu. Orlando musi spowolnić tempo gry by mieć jakiekolwiek szanse; Boston natomiast udowodnił już kilkukrotnie swoją elastyczność taktyczną także bez udziału kluczowych postaci takich jak Tatum czy Holiday.
Celtics będą chcieli zamknąć tę serię możliwie szybko; Magic zrobią wszystko by ją przedłużyć choćby symbolicznie o jeden mecz więcej — co oznacza walkę pozycyjną od pierwszej minuty aż po końcową syrenę zegara meczowego.